Wycieczka do Rzeszowa (20.11.2010)

 

Chociaż pobudka o 5:30 jest dla studenta tak straszna, jak wykres momentów po niewłaściwej stronie, wszyscy zainteresowani, lekko zaspani dotarli na peron Dworca Głównego. Kilka minut przed wyjazdem okazało się jednak, że dopięta na ostatni guzik wyprawa... rozpina się nieco za sprawą biletów, które nie przybyły razem z Bartkiem Borówką, lecz zostały w jego mieszkaniu. Rozpoczął się wyścig z pociągiem Tanich Linii Kolejowych. Na szczęście PKP jak zwykle nie zawiodło i nie śpieszyło się zbytnio z dostarczeniem nas do Płaszowa. W taki oto sposób wkroczyliśmy na ścieżkę wykroczeń i łamania prawa, podróżując bez biletów na kolejną stację, gdzie mieliśmy oczekiwać na ich przyjazd. W tym samym momencie Bartek rozpoczął szaleńczy wyścig z czasem, w którym zaprocentowały godziny spędzone nad wszystkim częściami Need for Speed'a i kilkukrotne obejrzenie Tokyo Drift – już nikt nie śmie twierdzić, że był to czas stracony! Takiej jazdy nie powstydziłby się sam Colin McRae.

 

Po prawie trzech sennych godzinach, pełni werwy i zapału wysiedliśmy w Rzeszowie udając się w dwóch grupach do celów naszej podróży - Kompleksu Naukowo-Dydaktycznego Centrum Mikroelektroniki i Nanotechnologii Uniwersytetu Rzeszowskiego oraz Regionalnego Centrum Dydaktyczno–Konferencyjnego i Biblioteczno–Administracyjnego Politechniki Rzeszowskiej. Obie budowy są prowadzone przez firmę SKANSKA i dzięki jej uprzejmości mogliśmy poszerzać nasze horyzonty.

Przed wyjściem na plac budowy Kompleksu Uniwersytetu Rzeszowskiego kierownicy pokrótce scharakteryzowali nam ogrom prac, jaki wykonali i jaki jeszcze został przed nimi, po czym żwawym krokiem udaliśmy się na oględziny przeprojektowanej płyty. Pierwotnie nie mieliśmy się na niej znaleźć, ale po stwierdzeniu, że są „tylko 2 centymetry wody”, więc właściwie jest sucho, wkroczyliśmy nieśmiało na jej powierzchnię. Dopiero będąc wewnątrz konstrukcji, można było poczuć ogrom przyszłej budowli. Tony zbrojenia, cztery żurawie, setki metrów sześciennych betonu – wszystko, co najlepsze w jednym miejscu niczym żelbetowy Disneyland! Nie można też nie wspomnieć, o imponujących wizualizacjach ukazujących piękno przyszłej auli, do której zostaną wykonane specjalne szalunki jednorazowego użytku za sumę, której przeciętny student nawet po odebraniu stypendium, nie jest w stanie sobie wyobrazić.

Jak na każdej budowie tak i tu, inżynierowie muszą zmagać się z rozlicznymi problemami niekoniecznie natury konstrukcyjnej, a logistycznej - między innymi z brakiem wystarczającego obszaru na placu składowym, co sprawia, że materiały budowlane trzymane są na placu budowy, wymuszając tym samym uciążliwe ich przesuwanie z miejsca na miejsce. Podczas oprowadzania nas po monolitycznej strukturze na wszystkie pytania z ochotą odpowiadał Pan Kierownik, czasami prowadząc nas nad skarpy wykopu, aby pokazać nam zabezpieczenia przed wodą oraz osuwaniem się ziemi przez ścianki szczelne Larsen'a. Tą technologię jednak studenci naszej uczelni znają już na wylot, ale firma SKANSKA znana jest ze stosowania nowoczesnych akcesoriów budowlanych, więc nie było zaskoczeniem, że również na tej budowie zastosowano wiele elementów ułatwiających i przyśpieszających wznoszenie obiektu. Można tu tylko wspomnieć o dystansach zbrojeniowych zwanych pieszczotliwie przez robotników „ciasteczkami”, „Comaxach” umożliwiających dowiązanie zbrojenia do części już zabetonowanych, czy też trzpieniach do zbrojenia na przebicie. Po zaspokojeniu naszego głodu wiedzy, udaliśmy się zaspokoić głód w okolicznym McDonaldzie, aby w pełni sił dotrwać do końca dnia.

Najedzeni ruszyliśmy na teren kolejnej uczelni w Rzeszowie, gdzie przeżyliśmy deja vu, bo kontenery, w których mieszczą się biura firmy SKANSKA są identyczne niczym sklepy sieci TESCO, a ich standard sprawia, że niejeden student z chęcią wynająłby je zamiast pokoju w akademiku. Musieliśmy je jednak opuścić, aby przeprowadzić „inspekcję” kolejnego obiektu Politechniki Rzeszowskiej, po której oprowadzał nas uczeń naszej Alma Mater Piotrek Małek, który odbywał wakacyjną praktykę w firmie SKANSKA. Pozwoliło nam to dowiedzieć się wszystkich interesujących szczegółów dotyczących tej budowy za niebagatelną sumę 83 milionów złotych, jak i jego wrażeń po trzech miesiącach spędzonych pod skrzydłami tak dużej i prestiżowej korporacji. Szczególnie ciekawe były rozwiązania konstrukcyjne dotyczące blisko 22 metrowej belki żelbetowej, której nie powstydziłby się niejeden most, a co dopiero aula, a także opisy montażu konstrukcji dachowej z drewna klejonego, czy olbrzymiej kratownicy stalowej nad reżyserką. Większość uczestników zastanawiała się czy architekt, aby na pewno był trzeźwy przy rysowaniu słupów o wszystkich dostępnych przekrojach i różnych wymiarach, rozmieszczając jej w taki sposób, że podejrzewaliśmy zastosowanie skomplikowanego algorytmu o naukowej nazwie „chybił-trafił”. Również zamodelowanie ogromnych świetlików, czy ukształtowanie pasażu sprawia, że rozmach tego przedsięwzięcia jest tak imponujący, iż nasze zadziwienie nie było bezpodstawne. Jedno jest pewne, konstruktor po pobieżnym przeglądnięciu koncepcji architektonicznej wiedział już, że czeka go przeprawa przez mękę, a o jakiejkolwiek symetrii może tylko pomarzyć.

Oczywiście i tutaj nie obyło się bez komplikacji, które nie stanowiły jednak problemu nie do pokonania. Mowa o części reprezentacyjnej, w której wykonano schody prefabrykowane zamiast przewidzianych monolitycznych, które okazały się zbyt wąskie w porównaniu do szerokości wymaganych w przepisach. Wszystko to sprawiło, że wycieczka po tym budynku była swoistym kompendium wiedzy ze wszystkich konstrukcji, od żelbetowych przez stalowe do drewnianych i murowych włącznie, przez co nikt nie mógł narzekać na nudę!

Chociaż główna część programu w postaci wyprawy na budowy dobiegła końca, nie wszyscy mieli jeszcze dosyć wrażeń na ten dzień i po dotarciu do Krakowa pokaźną grupą udaliśmy się do „Polibudy” w celu integracji w czystej atmosferze, jaka zapanowała w polskich pubach po 15 listopada. Niestety wszystko, co dobre szybko się kończy i zarówno kończące się piwo, jak i zapadający zmrok, obwieścił nam, że czas wracać do domów.

Dawid Kisała

ZDJĘCIA

Poprawiony (środa, 24 listopada 2010 16:22)

 
Komentarze (2)
2wtorek, 23 listopada 2010 16:08
Teresa
A ja chciałam dodać, że należą się od nas serdeczne podziękowania: - dla Pracowników firmy SKANSKA, którzy cierpliwie towarzyszyli nam, prezentując dokumentację oraz oprowadzając po obydwu budowach,
- jak i dla Bartka Borówki i Piotra Małka, którzy są pomysłodawcami i organizatorami naszego, tak udanego, wyjazdu!

DZIĘKUJEMY!

Opiekun Koła Conkret TS =)
1poniedziałek, 22 listopada 2010 20:31
Bartek B
Chciałem tylko nadmienić, iż w trakcie mojej wycieczki bo bilety do domu, starałem się stosować do zasad ruchu drogowego. A to, że udało mi się zdążyć do Płaszowa, jest zasługą jedynie małego ruchu na ulicach Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa w soboty przed 7 rano.

Dodaj swój komentarz

Imię:
Twój email:
Komentarz: